Planowanie treningu według Wergiego!
Odpowiem ci co robiłem wtedy na treningu. Od bardzo wielu lat prowadzę zeszyt w którym zapisuje jak trenuję. Dzięki temu poznałem swój organizm. Po latach wiem w jakim okresie mam odstawić trening siłowy, kiedy najlepiej zacząć pracować nad szybkością przed zbliżająca się walką, czy też kiedy i ile sparingów wykonać. Dzięki zapisywanym obserwacjom wiem jak „MÓJ” organizm reaguje na każdy rodzaj treningu w danym okresie. Wnioski z przygotowań do wszystkich zawodowych walk mam w jednym miejscu. Wydawałoby się, że teraz zostaje już tylko powtarzanie schematu. Nic bardziej mylnego. Moje ciało zmienia się z wiekiem i muszę dostosować obciążenia do zwalniającego procesu regeneracji.
Co to znaczy?. Musze trenować mniej aby uzyskać lepszy efekt. Jestem typem pracusia i ciężko było mi do tego dojrzeć. Kiedyś przecież trenowałem dwa razy dziennie od poniedziałki do soboty i było dobrze. Slogan przetrenowanie nie istnieje to bzdura. Sposób motywacji skierowany do ludzi którzy maja setki wymówek. Przetrenowanie istnieje a planowanie treningu to coś co powinien robić nie tylko każdy profesjonalista ale też ktoś kto chce osiągnąć swój cel.
Gdyby ilość godzin spędzonych na sali była miarą sukcesu mieszkałbym na niej. Dlatego gdy widzę gości, którzy twierdzą, że trenują 6 godzin dziennie w Holandii czy Tajlandii chce mi się śmiać. Taki obóz wykonany raz na jakiś czas rzeczywiście przynosi efekty ale powtarzany wielokrotnie mija się z celem. To, że raz zadziałał na ciebie taki rodzaj treningu nie oznacza uzyskasz taki sam efekt w kolejnym cyklu przygotowawczym. Oczywiście jest „ogólny” schemat, którego się trzymam ale zawsze „słucham” co mówi do mnie moje ciało!
Trenowałem w Tajlandii czy Holandii wiele razy ale zawsze były to 4-6 tygodniowe obozy. Gdy spotykałem tam co roku tych samych zawodników obserwowałem jak „cofają się” w swoim fizycznym rozwoju. Byli zwyczajnie „zajechani”.
Dla przykładu w 2010 roku przygotowywałem się do pierwszej obrony tytułu Mistrza Świata WKN. Przygotowania były długie a obóz w górach choć trwał dziesięć dni to na Kasprowy Wierch wbiegłem trzy razy z różnych stron. Nie liczę nawet kolejnych wypraw na szczyty zakończonych tarczowaniem czy treningiem siłowym. Dziś gdy na to patrzę sam do siebie mówię SZACUN!
W życiu zrobiłem bardzo wiele treningów na darmo. Gdybym ich nie zrobił uzyskałbym lepszy efekt. Wiem jednak, że wytłumaczenie tego młodemu zawodnikowi, który chce podbijać świat graniczy z cudem. Czy dzis jestem tym samym zawodnikiem jak osiem lat temu? Nie! jestem zawodnikiem bardziej doświadczonym ale też starszym dlatego muszę trenować inaczej.
W przygotowaniach do wspomnianej walki zrobiłem około sto rund sparingów z różnymi, a bardzo wymagającymi na tamte czasy zawodnikami. Efekt był taki, że walka była mierna. Do dziś jej w całości nie obejrzałem. Wyciągnąłem jednak wnioski i zacząłem zmieniać swoje treningi.
Oglądacie filmy na których biegam, uderzam w tarcze czy robię treningi siłowe. Myślicie, że nie ma to ładu i składu? Nic bardziej mylnego.
Podobnie jak trening w Tajlandii który czasem ” kłoci się” z fizjologia sportu ma swój ukryty sens. Codziennie tarcze? codziennie biegi? codziennie klincz? Na pierwszy rzut oka dla „naukowca” Amit Batra bzdura. Każdy dzień jest jednak inny. Tarczownicy zmieniają się i raz robią z tobą wytrzymałość a raz moc i pojemność fosfagenową, choć sami o tym nie wiedzą:)
Gdy zaczynasz być tam na tyle szanowanym zawodnikiem, że twoje zdanie się liczy i masz jeszcze na to wpływ to trening w Tajskich Campach jest pierwsza klasa!
Do tego dochodzi ” CZYSTA GŁOWA” a to już temat na kolejny post…
REASUMUJĄC:
– Każdy organizm jest inny i potrzebuje zmieniających się bodźców aby uzyskiwać coraz lepsze efekty
– Proces regeneracji jest bardzo ważny i nie należy go lekceważyć
– długofalowe planowanie treningu pozwoli uzyskać ci lepsze efekty. ( Robi to kulturysta, powinien robić też kickboxer)
Tak wiem, ktoś powie PROSTE i OCZYWISTE..hmm.. nie jestem taki pewien:)
Jako ciekawostkę dodam, że jestem wstanie policzyć wam ile rund od początku współpracy zrobiłem z Tariel Zandukeli 🙂
..mało tego..ile rund przetarczowałem w Tajlandii. No ale musiałbym mieć motywacje żeby to tego usiąść:)
P.S a te zeszyty z zapiskami będą kiedyś miały sporą wartość:)
Ze sportowym pozdrowieniem
WERGI